„Ale to już było i nie wróci więcej”- tymi oto słowami piosenki chciało by się wykrzyczeć z centrum miasta. Tylko, czy ktoś to usłyszy? Skoro w centrum nikogo już nie ma. Wszyscy są, ale w innym centrum - handlowo-rozrywkowym. Na naszych oczach dokonano transplantacji na sercu Białegostoku. Serce miasta krwawi, ponieważ przeniesiono je poza centrum. Mówi się, że dom jest tam, gdzie jest jego serce, a serce jest tam gdzie są ludzie. Na szczęście ludzie z centrum zaczęli gromadzić się w Centrum Astoria.
CENTRUM Astoria zlokalizowana jest u zbiegu historycznych arterii - ulic Sienkiewicza i Lipowej. Ma prawie 270 lat. Było to miejsce, które miało duży potencjał. Onegdaj mieszkali w niej białostoccy rzemieślnicy, którzy zajmowali się tapicerstwem i pracowali na zlecenie dworu Branickich. Następnie wybuchł pożar, który nie oszczędził kamienicy. W odbudowanych pomieszczeniach w drugiej połowie XIX wieku powstał sklep z materiałami piśmienniczymi. Znajdował się tam również gabinet dentystyczny, cenionego doktora Markusa Abramowskiego oraz apteka.
Po wojnie, po odbudowie kamienicy powstała w niej restauracja „Ludowa”, a następnie pierwszy w Białymstoku dom towarowy pod nazwą „Koszałek” należący do Spółdzielni „ Społem”. Uważany był za najbrzydszy budynek w mieście. W 2007 roku budynek uległ całkowitej przemianie. Architekt Mirosław Siemionow wraz ze swoim zespołem architektonicznym dokonał metamorfozy obiektu. Centrum Astoria zyskało pub, restaurację i bar oraz dwie sale konferencyjno - bankietowe, jak również cukiernię z tarasem widokowym. Ten stan trwał aż do 2019 roku.
Ileż to razy przychodziłam do Astorii. Z okien galerii i z okien Astorii widzieliśmy się doskonale. Byliśmy bliskimi sąsiadami. Łączył nas codzienny lancz. Kogóż tu mogłam nie ujrzeć. Całe miasto w tym miejscu się spotykało. Można tu było zobaczyć i pisarza i lekarza. Bar jednoczył wszystkich. Była to ogólnomiejska jadłodajnia. Mówi się, że jesteś tym co jesz, a więc można by stwierdzić, że większość białostoczan była sobie równa.
Inni gościli się w restauracji lub w kawiarni z tarasem widokowym. Będąc wielokrotnie na tych kawiarnianych wysokościach, miałam wrażenie, że to nie taras kawiarni białostockiej, a raczej terminal lotniczy, z którego mogłam podziwiać barwny pejzaż miejski. A było na co popatrzeć....
Czasy się zmieniają, a więc, abyśmy nie byli za bardzo sobie równi, postarano się, aby to co było, przeszło do historii.
Do Centrum Astoria wprowadził się NIEteatr. Ludzie pytają, jeśli nie teatr to co? Może cyrk! Cyrk zawsze znajdował się na obrzeżach miasta. Jak widać, znowu CENTRUM zabrano poza centrum.